Safari to w dużym skrócie pięćdziesiąt gatunków zwierząt i jeden mały człowiek z aparatem. Brzmi jak plan na przygodę życia, ale zarazem pojawia się pytanie: czy safari jest bezpieczne? W końcu to nie niedzielny spacer po parku miejskim.
W tym artykule rozwiewamy wszystkie wątpliwości.
Jak wygląda kwestia bezpieczeństwa w praktyce? Co zrobić, żeby nie zostać kolacją dla lwa albo tematem reportażu? Co warto wiedzieć, czego unikać i jak zachować się w buszu, żeby wrócić z całą historią – i wszystkimi kończynami.

Ryzyko ze strony zwierząt

Zadając sobie pytanie czy safari jest bezpieczne, wiele osób z automatu myśli o lwach, które skaczą na maskę auta.
Jednak jeśli chodzi o rzeczywistość, takie sytuacje zdarzają się raz na milion i najczęściej… w filmach. W realnym świecie jest znacznie spokojniej, o ile trzymasz się zasad.
Przewodnik to klucz
Pamiętaj, że jesteś z przewodnikiem.
To nie przypadkowy kierowca, tylko ktoś, kto zna teren lepiej niż Ty plan mieszkania.
Przewodnicy rozumieją zachowania zwierząt, potrafią czytać znaki, wiedzą, co oznacza nerwowe wachlowanie uszami przez słonia albo to, że lampart zniknął z pola widzenia. Ich zadanie to nie tylko pokazać Ci zwierzynę, ale też upewnić się, że wszyscy wrócą z tej wyprawy bez nieplanowanych atrakcji.
Opuszczanie pojazdu
Nikt nie pozwala Ci wysiadać z pojazdu bez wyraźnego pozwolenia.
Jeep w oczach zwierząt to jeden duży obiekt – stabilny, cichy, niegroźny. Kiedy wystawisz rękę, wyskoczysz z aparatem, czy – o zgrozo – spróbujesz podejść do lwa, przestajesz być częścią neutralnej całości. Stajesz się osobnym, potencjalnie nieprzewidywalnym elementem. A natura nie lubi niespodzianek.
Karmienie zwierząt
Żadnego karmienia, głaskania, przyciągania uwagi. To nie ZOO.
Nie chodzi tylko o Twoje bezpieczeństwo. Zwierzęta, które zaczynają kojarzyć ludzi z jedzeniem, stają się zagrożeniem. Dla Ciebie, dla innych turystów, dla lokalnych społeczności.
Zresztą – karmienie hieny kabanosem raczej nie przyniesie Ci internetowej sławy, za to może zakończyć się opatrunkiem. Albo gorzej.
Oczywiście – dzikie zwierzęta pozostają dzikie. Ich zachowania bywają nieprzewidywalne. Ale ryzyko ataku, o ile trzymasz się zasad, jest znikome. Większe zagrożenie na safari to selfie-maniak w Twoim aucie niż lew w krzakach.
Podstawy są proste: nie hałasuj, nie ruszaj się gwałtownie, nie próbuj grać bohatera. Obserwuj, zachwycaj się, rób zdjęcia – ale pamiętaj, że jesteś gościem. A gospodarze mają zęby, pazury i instynkt.
Zagrożenia ze strony owadów

Dobra, lwy Cię nie zjedzą – ale co z tymi małymi, brzęczącymi stworami, które nie wyglądają groźnie, ale potrafią nieźle namieszać? Owadów jest tutaj sporo.
Jeśli zastanawiasz się, czy safari jest bezpieczne pod względem zdrowotnym – odpowiedź brzmi: to zależy.
Nie każda wyprawa to automatycznie ryzyko zachorowania. Na przykład Namibia czy RPA (w tym część Kruger Parku) mają bardzo niskie zagrożenie albo wręcz zerowe – zwłaszcza w porze suchej.
Jeśli planujesz wyjazd do miejsc takich jak Tanzania, Uganda czy Zambia, leki przeciwmalaryczne mogą być wskazane. Ale najpierw porozmawiaj z lekarzem medycyny podróży, bo on wie lepiej niż forum podróżnicze.
Bez względu na to, gdzie jedziesz, repelent z DEET-em to obowiązek. Używasz rano, wieczorem i jak tylko poczujesz „bzzz”. Długie rękawy, moskitiera w nocy i niepalenie światła w namiocie też robią robotę.
PRO TIP: pora sucha = mniej wody = mniej komarów. Czyli czerwiec–wrzesień w Afryce Wschodniej i zimowe miesiące w RPA to całkiem sensowny wybór, jeśli nie chcesz wracać z pamiątką w stylu „zakażenie tropikalne”.
Pamiętaj także, że safari nie znajduje się wyłącznie w Afryce, a każdy region ma inne „najlepsze okresy” na podróż.
Bezpieczeństwo na safari, a garderoba

Tutaj nie chodzi o stylówkę na zdjęcie, tylko o zdrowie i wygodę.
To, co założysz na safari, realnie wpływa na poziom Twojego bezpieczeństwa. I nie – ultra-krótkie spodenki to nie jest dobra opcja, nawet jeśli masz nogi jak z reklamy!
Długie rękawy i nogawki chronią przed komarami, słońcem, kolczastymi krzakami i… ciekawskimi muchami tse-tse.
Jeśli chodzi o materiały, postaw na lekkie, oddychające, najlepiej szybkoschnące. Jasne kolory to mniejsze ryzyko przegrzania i mniejsze zainteresowanie owadów. Czerń i granat zdecydowanie nie, bo muchy tse-tse je uwielbiają.
Wybierając obuwie na safari, postaw na buty zamknięte, wygodne, dobrze dopasowane. Klapki zostaw na basen! Nawet w jeepie lepiej mieć coś solidnego, bo nigdy nie wiesz, czy nie trzeba będzie gdzieś wysiąść, podejść, przeskoczyć przez korzeń albo uniknąć gorącego piachu.
Czapka z daszkiem albo kapelusz z szerokim rondem nie są tylko na pokaz, bo słońce w Afryce czy Indiach nie żartuje.
Okulary przeciwsłoneczne z filtrem i coś na szyję (np. cienka chusta) to dodatki, które robią różnicę między komfortem a dramatem w połowie dnia.
Ryzyko awarii, wypadków oraz trudne drogi

Czy safari jest bezpieczne, jeśli chodzi o samą jazdę? Jeep, kurz, terenowe wertepy, zero asfaltu… czy to wszystko nie brzmi trochę zbyt dziko?
Spokojnie. To nie wyścigi Dakar.
Większość tras w parkach narodowych to dobrze znane, regularnie użytkowane szlaki. Oczywiście mogą być wyboiste, nierówne, czasem zalane po deszczu, ale nie są to ścieżki wyrywane maczetą na dziko. Jeep nie ma prawa się przewrócić, jeśli za kierownicą siedzi ktoś, kto wie, co robi.
A tu wchodzą przewodnicy. Nie „kierowcy”, tylko przewodnicy – z doświadczeniem, certyfikatami i znajomością każdego zakrętu. W miejscach jak Masai Mara, Parku Krugera czy Serengeti prowadzą samochód nie tylko z uwagą, ale też z respektem do przyrody i… zawieszenia.
Czy zdarzają się awarie? Jasne. Przebita opona, zatrzymanie z powodu silnika, krótkie postoje na naprawy – wszystko to się może przytrafić.
Ale to nie znaczy, że jesteś zdany na siebie w środku buszu. Każde profesjonalne biuro ma plan awaryjny, radio, kontakt z bazą i sprzęt, żeby wyjechać z każdej dziury. A jeśli nie ma – to znaczy, że nie jest profesjonalne.
Dlatego tak ważne jest, żeby nie wybierać safari w ciemno. Sprawdź, z kim jedziesz:
- Czy biuro ma legalne pozwolenia? Czy działa od lat, czy powstało wczoraj na Instagramie?
- Czy mają własne pojazdy, czy wynajmują od kuzyna, który „czasem coś wozi”?
- Opinie, certyfikaty, obecność w systemach rezerwacji parków – to wszystko ma znaczenie.
Jazda jeepem po safari to często najfajniejszy element dnia – trzęsie, huczy, czasem kurz zasypuje wszystko, łącznie z Twoją kanapką.
Ale jeśli wszystko działa jak należy, to zamiast martwić się o technikę, możesz skupić się na tym, co naprawdę ważne – czyli: gdzie, do diabła, zniknęła ta żyrafa.